środowisko

„Urca de Lima” - fikcja reżysera „Czarnych żagli” czy prawdziwy statek?

Spisu treści:

„Urca de Lima” - fikcja reżysera „Czarnych żagli” czy prawdziwy statek?
„Urca de Lima” - fikcja reżysera „Czarnych żagli” czy prawdziwy statek?
Anonim

XVIII wiek - czas piratów, żaglówek i legend o niezliczonych skarbach. Właśnie wtedy pragnienie złota popchnęło ludzi do rabowania na otwartym morzu, i to w tych odległych latach statek o pięknej nazwie „Urca de Lima” płynął przez morze…

Seria „Czarne żagle”

Prawdopodobnie przed wydaniem uznanej serii Black Sails tylko historycy specjalizujący się w XVIII-wiecznych europejskich koloniach wiedzieli o istnieniu hiszpańskiego galeonu o nazwie „Urca de Lima”. Wszystko wywróciło się do góry nogami, gdy stała się ekscytująca fabuła filmu, w której znani piraci ścigali hiszpańskie złoto dla lepszego życia.

Image

Czy naprawdę istniał galeon ze skarbami, którego właściciel mógł stać się najbogatszym człowiekiem w Nowym Świecie?

Prawdziwa historia hiszpańskiego galeonu

To był rok 1715. Hiszpania, wyczerpana finansowo przez wojnę spadkową, potrzebowała pieniędzy bardziej niż kiedykolwiek. Regularne ataki piratów uniemożliwiały swobodny transfer złota i innych kosztowności z hiszpańskich kolonii Nowego Świata.

Ale po prostu nie było innego wyboru, a latem 1715 r. Karawana 12 statków pod dowództwem generała Juana Estebana de Ubilli opuściła Hawanę. Ładownie statków były wypełnione po brzegi złotem, srebrem i towarami kolonialnymi. Łączna wartość ładunku, według danych historycznych, wyniosła około 14 milionów pesos.

Image

Hiszpańska flota powoli porusza się wzdłuż wschodniego wybrzeża Florydy już piąty dzień, kiedy nagle z południowego wschodu wiał wiatr, morze stało się niespokojne, a doświadczeni żeglarze, którzy wielokrotnie żeglowali na tych zwodniczych wodach, nie wróżyli dobrze. Byli to pierwsi posłańcy potężnej burzy tropikalnej, która w ciągu kilku godzin zesłałaby 11 z 12 hiszpańskich statków na dno lub rozbiła się na rafy, w tym galeon Urca de Lima.

Jedynym statkiem, który oszczędził huragan, był statek handlowy Griffin. Kilka dni po katastrofie dotarł do wybrzeży Kuby, a marynarze mogli porozmawiać o tym, co się stało. Reszta znalazła swoje ostatnie schronienie w pobliżu wybrzeża Florydy, około tysiąca ludzi przeżyło w tej strasznej burzy.